sobota, 11 sierpnia 2012

Jack White - Blunderbuss


Tytuł płyty: Blunderbuss
Wykonawca: Jack White
Ilość utworów: 13
Gatunek: rock alternatywny
Wytwórnia: Third Man Records

      Chociaż Jack White jest od lat cenionym już artystą i ma na swoim koncie spory dorobek - The White Stripes, The Raconteurs, The Dead Weather - to jednak po raz pierwszy wydał płytę pod swoim własnym nazwiskiem. Z pewnością jego solowy projekt nieco osłodził nastroje fanów The White Stripes, którzy ogłosili rozwinięcie duetu. Blunderbuss to dzieło dojrzałe, ukazujące White'a ze wszystkich swoich stron.
       Płyta łączy w sobie wiele odłamów muzycznych, które w pewien sposób się ze sobą łączą. Bez problemu można usłyszeć wpływy pozostałych zespołów muzyka, a także usłyszeć jego inspiracje muzyką rock&rollową, bluesem i zespołami z minionych już dekad. To że Jack White jest multiinstrumentalistą jest dla wszystkich jasne - oprócz swojego wokalu i rozpoznawalnych, gitarowych solówek, dobrze sobie radzi z basem, fortepianem, perkusją, futerałem od gitary ( ! ), a także z gitarą akustyczną.
     Pierwszy utwór - Missing Pieces - jest jakby zapowiedzią wszystkiego, czego możemy się spodziewać w dalszej, white'owej, muzycznej podróży. Utwór intryguje, ujawnia wszystkie muzyczne aspekty na płycie - od gitary począwszy, a skończywszy na wspomagającej wokalistce Ruby Amanfu. Prawdziwą bombą staje się jednak Sixteen Saltines, który jest również drugim, promującym płytę, singlem. Zwięzłość, surowość i energiczność, jaką dostajemy, kojarzy się nieodłącznie z The White Stripes, choć sam White zapiera się, jakoby jego solowa płyta była związana muzycznie z pozostałymi zespołami. Cóż... Niech mu tak będzie. Podobne, czy wręcz przeciwnie - jest to prawdziwa perełka!  Warte uwagi jest też Love Interruption - spokojny, country-rockowy utwór, śpiewany w duecie również z Ruby Amanfu, przynosi skojarzenie z Portland, Oregon, które Jack wykonywał wraz z Lorettą Lynn. Jest też cover - I'm Shakin' to bardzo żwawy, rock&rollowy utwór, napisany przez Rudolpha Toombsa i wykonywany m.in. przez Little Willie John'ego i The Blasters. Prawdziwym arcydziełem i według mnie najlepszym utworem na całym albumie jest Weep Themselves to Sleep. Ma w sobie wszystko co potrzeba, Jack znów zmienia się w postać rodem z filmu Tima Burtona, śpiewa niepokojąco, fortepian potęguje napięcie, stwarzając odrobinę groteskowy klimat i w końcu pojawia się gitarowe solo, będące kumulacją wszystkich uczuć towarzyszących piosence. 
        To, co na Blunderbuss ujmuje to, jak wspomniałam już wcześniej, różnorodność. Są tu utwory z fortepianowymi wstawkami ( Missing Pieces, Blunderbuss, Hypocritical Kiss ), wokal z rapową manierą ( Freedom at 21 ), rock&roll ( I'm Shakin', Thrash Tongue Talker ), a także blues [ Hip (Enymous ) Poor Boy, I Guess I Should Go to Sleep, On and on and on ]. Każdy znajdzie coś dla siebie. Świetnym podsumowaniem tych muzycznych doznań jest końcowy utwór Take me with you when you go, który łączy w sobie bluesowe i rockowe rytmy. 
         Co by tu pisać - Jack White się spisał, zresztą jak zwykle. Strach źle go oceniać! Ale na szczęście w tym przypadku nie ma się czego bać, bo po raz kolejny muzyk udowodnił, że jest jednym z najlepszych artystów XXI wieku. Dla dodania smaczku, oto trzy single promujące tę płytę:





      
        




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz